Prawo w filmie – zgody na filmowanie i wykorzystanie wizerunku

Szukasz informacji na temat prawnych aspektów nagrywania i tworzenia filmów? Ten materiał będzie dla ciebie jak znalazł.

Tutaj dowiesz się m.in.:

  • w jakich miejscach trzeba mieć zgodę na filmowanie,
  • jak taką zgodę uzyskać i ile to kosztuje,
  • czy przestrzeń publiczna i tłum dają ci jakieś szczególne uprawnienia,
  • kiedy potrzebujesz zezwolenia na rozpowszechnianie wizerunku,
  • jak takie zezwolenie powinno być skonstruowane,
  • czy możesz wykorzystywać w swoich filmach znane loga i symbole.

Materiał dostępny jest w wersji wideo, audio i tekstowej.

Spis treści

Prawo w filmie – wideo

Wszystko zaczęło się od nagrania odcinka vloga „Kręci się”, w którym wystąpiłem gościnnie jako ekspert. Twórcy vloga zgodzili się nie tylko, bym wykorzystał wideo na swoim blogu, ale również bym przygotował na jego bazie podcast oraz artykuł. Zacznijmy jednak od wideo.

Prawo w filmie – podcast

Jeżeli wideo nie jest dla ciebie ważne i wolisz po prostu posłuchać podcastu, np. podczas spaceru, to mam dla ciebie również kolejny odcinek podcastu „Prawo dla kreatywnych”.

Niestety, ale wybrałeś/aś brak obsługi Soundcloud w menu cookies. Zmień to ustawienie, żeby zobaczyć w tym miejscu odtwarzacz.

Wszystkie pozostałe odcinki podcastu „Prawo dla kreatywnych” znajdziesz na podstronie poświęconej podcastowi.

Prawo w filmie – tekst

Jeżeli nie jesteś entuzjastą ani wideo ani podcastu, a lubisz po prostu czytać, to mam dla ciebie również zapis rozmowy w wersji tekstowej. Całość poniżej.

Gdzie trzeba mieć zgodę na filmowanie?

Wyjdźmy od życiowej historii, życiowe przykłady najlepiej wyjaśniają, jak działają dane mechanizmy. Moja znajoma chciała ostatnio nagrać ujęcia w lesie. Miała to być realizacja teledysku. Okazało się jednak, że nawet na filmowanie w lesie trzeba mieć zgodę. Moje pierwsze pytanie – gdzie te zgody są potrzebne, a gdzie zbędne?

Proponowałbym założyć, że potrzebne są wszędzie. To bezpieczne dla naszej produkcji.

Tak naprawdę miejsc, w których możemy filmować bez zgody, nie ma w tej chwili zbyt wiele  albo nie ma ich wcale. Większość lokalizacji, które przychodzą nam do głowy, są w dyspozycji jakichś osób/podmiotów/organów i najczęściej to oni ustalają warunki, na jakich my możemy do celów filmowania profesjonalnego skorzystać z danej lokalizacji.

Filmowanie w lesie
Nawet w lesie może być potrzebna zgoda na filmowanie.

Wracając do przykładu lasu, nie mamy pojęcia, kto może nim zarządzać. Gdzie szukać informacji na temat tego, kto może nim zarządzać?

Prawdopodobnie wiemy jak się ten las nazywa, więc najprostszym mechanizmem jest po prostu wpisanie nazwy wraz z dopiskiem „zgoda na filmowanie” w Google.

W Polsce działa również taka organizacja jak Film Commission Poland, która profesjonalnie zajmuje się pośredniczeniem w uzyskiwaniu pozwoleń na filmowanie, udzielaniem informacji o dostępnych lokalizacjach.

Na ich stronie internetowej mamy dostęp do całej bazy takich lokalizacji, a także opis, krok po kroku, jak takie zezwolenie uzyskać, do kogo złożyć wniosek, jak ten wniosek ma wyglądać. Istnieje również możliwość przejścia bezpośredniego na strony dysponentów lokalizacji, a tam znajdziemy szczegółowe regulaminy dotyczące kosztów, czy wszelkich procedur.

Jeśli obiekt jest prywatny, to właściciel może sam sobie narzucić stawki. Czy w przypadku lasu i parku są jakieś określone kwoty za jeden dzień zdjęciowy?

Ja nie kojarzę żadnych taryfikatorów, najczęściej jest to regulowane indywidualnie w zakresie każdego dysponenta. Tak naprawdę zależy to od wielu czynników, m.in. od rodzaju produkcji, jej celu, wielkości, potencjalnych utrudnień w korzystaniu z tej lokalizacji przez innych.

Opłata może wyglądać różnie, każdorazowo ustala się ją indywidualnie, przy czym ja skłaniałbym się do korzystania z tej opcji pośrednictwa wspomnianej organizacji. Film Commission Poland ma swoje regionalne oddziały i na pewno większe doświadczenie. Z łatwością pokierują na odpowiednie tory, instruując również, ile to może kosztować i jak długo trzeba będzie czekać.

A jeżeli zdecydujemy jednak, że na własne ryzyko jedziemy z ekipą do lasu i filmujemy? Czy oprócz tego, że pewne organy mogą nas stamtąd wyprosić, to grożą nam jakieś sankcje?

Można sobie wyobrazić, że będzie to żądanie od nas zapłaty tej opłaty, która byłaby należna, aczkolwiek w praktyce nie spotkałem się jeszcze z powództwem o zapłatę nieopłaconej opłaty za filmowanie. Wynika to zapewne z tego, że każda profesjonalna produkcja dba o tego typu detale.

Taka „partyzantka” jest fajna, jeśli kręcimy we trzy osoby i nie ponosimy większych kosztów w organizacji planu, ale jeżeli mamy większą ekipę, to koszty związane z wyproszeniem nas stamtąd mogą być wyższe niż opłata za zgodę.

To na pewno. A co w sytuacjach, kiedy urzędnik nie chce nam pójść na rękę? Czy jest określony czas na to wydanie zgody?

Też nie kojarzę takiego przepisu, żeby mieli doprecyzowany czas oczekiwania. Działa tu praktyczna zasada, że jak nam na czymś zależy, to musimy „przyciskać” drugą osobę, szczególnie urzędników w Polsce, którzy jak działają – każdy wie.

Prężnie.

Prężnie. Szczególnie podczas przerw śniadaniowych. Kto uzyskiwał dotację na działalność, ten wie o czym mówimy. Tak jak mówiłem, pomoc odpowiedniej organizacji będzie kluczowa, bo oni znają zarówno osoby, jak i ścieżki przyspieszenia i usprawnienia całego procesu.

Czy istnieją uzasadnienia negatywnych decyzji, z którymi moglibyśmy się nie zgodzić? W jaki sposób odwoływać się od nich?

Obawiam się, że nie. Mam też poczucie, że nikt nie będzie zainteresowany odmawianiem nam, jeżeli mamy za to pozwolenie płacić. Negatywne decyzje mogą dotyczyć szczególnych lokalizacji, które z jakichś względów są wyłączone w ogóle z możliwości filmowania, bo, powiedzmy, mają znaczenie dla bezpieczeństwa państwa lub są związane ze sferami, które niekoniecznie chcą być pokazywane na ekranie.

Nie sądzę, byśmy spotkali się z odmową w innych przypadkach, chyba, że chcemy zająć np. pas drogowy. Chcąc wyłączyć część miasta, to po pierwsze, może to być obwarowane konkretnymi godzinami i datą, ale generalnie problemu być nie powinno. Problemem może być kwestia naszego budżetu.

Czyli chcesz mi powiedzieć, że oprócz tych miejsc, gdzie pod żadnym pozorem nie możemy filmować, w każdym innym miejscu powinniśmy zapłacić chociażby minimalną opłatę?

Obawiam się, że w większości przypadków produkcji komercyjnych będzie to rzeczywiście odpłatne. Popatrz na regulamin Narodowego Parku Tatrzańskiego, tu nawet na zrobienie sesji ślubnej konieczne jest wniesienie opłaty, więc na kręcenie czegoś większego tym bardziej.

Przestrzeń publiczna i tłum

Ok, wiemy, że musimy mieć zgodę. Panuje kilka terminów, które są pewnego rodzaju mitami, np. „przestrzeń publiczna”, „tłum”. Opowiesz coś na ten temat? Co jest miejscem publicznym, tym, w którym faktycznie możemy filmować?

Tutaj dotykamy trochę innego tematu niż przestrzeń i miejsce publiczne w znaczeniu lokalizacji. Nawet ulica, która wydaje się dostępna dla wszystkich, z punktu widzenia produkcji filmowej może być lokalizacją, gdzie będzie potrzebna zgoda, bo ta ulica jest w dyspozycji np. urzędu miasta.

Tłum w filmie
Tutaj mamy tłum i wiele wizerunków stanowiących szczegół większej całości, ale na produkcję filmową w takiej lokalizacji na pewno potrzebna jest zgoda.

Pojęcia „przestrzeń publiczna” czy „tłum” często pojawiają się w kontekście wizerunku. To znaczy, wydaje nam się, że jeżeli idziemy na ulicę, spotykamy tam ludzi, którzy są w przestrzeni publicznej, to my możemy swobodnie ich fotografować, filmować i rozpowszechniać ich wizerunek, bo oni wychodząc w przestrzeń publiczną, godzą się na to. To tak nie wygląda. Mówimy tu o wizerunku, a wizerunek w myśl prawa nie ma nic wspólnego z przestrzenią publiczną.

Co do za zasady, na rozpowszechnianie wizerunku trzeba mieć zgodę osoby, której wizerunek utrwalamy. Jest jednak kilka wyjątków, kiedy takiej zgody nie musimy mieć. W ramach tych wyjątków pojawia się np. szczegół większej całości. Właśnie to jest mylone z przestrzenią publiczną. Nie zawsze będąc w przestrzeni publicznej będziemy mieli do czynienia ze szczegółem większej całości. Jeżeli mamy tłum przechodniów, filmujemy ich z góry i nikt nie wysuwa się na pierwszy plan, to rzeczywiście mamy do czynienia ze szczegółem większej całości i rzeczywiście na rozpowszechnianie wizerunku ludzi, którzy stanowią ten tłum, zgody mieć nie musimy.

Jeśli z tego tłumu kogoś wyłonimy, zrobimy indywidualne ujęcie, to ta osoba będąc w przestrzeni publicznej ma swój wizerunek i przysługuje jej prawo do wizerunku. W tym przypadku do rozpowszechniania materiału musimy mieć zgodę, mimo że sfilmowaliśmy daną osobę w przestrzeni publicznej. Posługiwanie się pojęciami „przestrzeń publiczna” i „tłum” może być mylące i prowadzić do błędnych wniosków.

Więcej informacji

O ochronie wizerunku pisałem wielokrotnie na blogu. Polecam następujące materiały:

Czyli możemy jasno stwierdzić, że to są mity, że jest coś takiego jak tłum, który liczy 50 osób i wtedy wolno filmować, ale jeśli jest to 49 to już nie?

Nie ma czegoś takiego. To jest trochę tak, jak z mitem, że można wykorzystać siedem sekund nagrania bez zgody danej osoby.

Ja słyszałem o pięciu.

Generalnie prawo autorskie nie stawia granic ilościowych, co do osób, sekund, taktów. Nie ma takich granic, to tylko mity, w które wygodnie wierzyć.

Jeśli z tłumu ludzi na demonstracji wychodzi do nas osoba i mówi, że nie życzy sobie filmowania, to mimo że jest to element większej całości, powinniśmy zasłonić jego twarz w nagraniu?

Tak, jeśli chcemy rozpowszechniać materiał, to tak. Jednak, gdy powie nam, że nie chce być rozpowszechniany z tłumem, możemy zgodzić się na to z dobrej woli, ale nie mamy obowiązku. Mimo swojego sprzeciwu, ta osoba wciąż będzie szczegółem większej całości.

Teoretycznie, wszelkiego rodzaju zbliżenia, które pojawiają się na naszym materiale, podchodzą pod ochronę wizerunku osób, które się na nich pojawiają?

Tak, tak. Zależy to od okoliczności robienia zbliżeń. Mamy imprezy sportowe, mamy koncerty, mamy mecze piłki nożnej, podczas których kamera pokazuje kibiców. Operatorzy wybierają z reguły ciekawe zjawiska, np. pary z namalowanymi serduszkami czy kobiety z obfitymi piersiami na trybunach. Tu już nie mamy do czynienia ze szczegółami większej całości i powinniśmy mieć zgodę na rozpowszechnianie wizerunku. Ta zgoda będzie zawarta w regulaminie takiej imprezy. Ktoś wchodząc na mecz, godzi się na relację.

Koncert w filmie
Tutaj mamy typowy przykład zdjęcia z koncertu, gdy nie ma potrzeby zgody na rozpowszechnianie wizerunku.

Mówimy cały czas o tłumie. A co w przypadku, kiedy nagrywamy sondę uliczną i zaczepiamy kogoś na ulicy. Czy my musimy od niej otrzymać pisemną zgodę na rozpowszechnienie wizerunku?

Ogólna zasada jest taka, że zgoda na rozpowszechnianie wizerunku może być udzielona w każdej formie, zarówno na piśmie, jak i ustnie. Może być mailowo, może być również w sposób dorozumiany, czyli, jeśli ktoś zgodził się na rozmowę z nami do kamery, to w sposób domniemany udzielił nam zgody. Nie polecam takiego podejścia, jest mocno ryzykowne. W takiej sytuacji warto taką zgodę uzyskać chociażby na nagraniu. Uświadomić, że materiał będzie wykorzystany na użytek publiczny. Mamy wówczas tę zgodę utrwaloną dla celów dowodowych w razie sporu, będziemy w stanie wykazać, że ten ktoś nam zgody udzielił.

Często spotykam się z przypadkami, kiedy ktoś zgodził się na nagranie, tylko nagrywający zapomniał powiedzieć, jak zostanie to wykorzystane, np. jako element prześmiewczy. I pojawia się problem. Dana osoba, owszem, zgodziła się wziąć udział w nagraniu, ale nie wiedziała, że w zestawieniu z innymi materiałami ukaże go w złym świetle.

A o może zrobić osoba, której wizerunek został wykorzystany w sposób, który jej nie odpowiada?

Istnieją roszczenia ochronne, nakierowane na interesy osobiste. W pierwszej kolejności jest to roszczenie o dalsze nierozpowszechnianie materiału, tzw. roszczenie o zaniechanie naruszeń. Towarzyszy mu roszczenie o przeprosiny. Można się domagać również zadośćuczynienia, czyli pieniędzy za krzywdę moralną.

W przypadku osób, które w jakiś sposób komercyjnie zarabiają na swoim wizerunku, nawet jeśli nie są celebrytami i stawki nie są wygórowane, to one mogą twierdzić, że za zgodę uzyskałyby konkretną kwotę i żądać odszkodowania. Nie zadośćuczynienia za krzywdę, bo nie są skrzywdzone, one chcą po prostu pieniędzy, bo na tym zarabiają.

Wizerunek osoby powszechnie znanej

Czy jest coś, co pozwala nam na więcej w filmowaniu osób publicznych?

W pewnym sensie jest. Dochodzimy tu do drugiego wyłączenia z konieczności otrzymywania zgody. Zaczęliśmy od szczegółu większej całości, inny wyjątek to utrwalanie i rozpowszechnianie wizerunku osoby powszechnie znanej, jeżeli ten wizerunek został utrwalony w związku z wykonywanym przez nią funkcji zawodowych, społecznych, tych, z których jest znana.

Jeśli robimy zdjęcie podczas konferencji prasowej w sejmie, to możemy rozpowszechniać wizerunki polityków w celu relacji z tego wydarzenia. Jednak jeśli zrobilibyśmy zdjęcie politykowi na plaży to na takie rozpowszechnianie musimy mieć zgodę. Wykładnia popularności jest dość liberalna. Nie oznacza, że dana osoba musi być znana na cały kraj. Mogą to być osoby znane w lokalnej społeczności. Wszystkie zresztą osoby znane decydują się na pozbawienie pewnego elementu prywatności w celach reporterskich i relacyjnych, o ile te relacje nie naruszają ich innych dóbr osobistych, np. dobrego imienia.

A jak oceniłbyś sytuację, które w dzisiejszych czasach są dosyć powszechne, czyli filmowanie funkcjonariuszy na służbie?

To wiąże się z wykładnią pojęcia osoby powszechnie znanej. Owszem, funkcjonariusz pełni funkcję osoby publicznej, ale czy jest osobą powszechnie znaną? Najczęściej nie, więc potencjalnie na rozpowszechnienie jego wizerunku powinniśmy mieć zgodę.

Zawsze istnieje argument związany z tym, w jakiej sytuacji my tego funkcjonariusza filmujemy. Jeśli on zachowuje się w sposób nieprawidłowy podczas służby, to zawsze możemy powiedzieć, że rozpowszechniamy ten wizerunek w imię interesu wyższego, w imię obrony porządku publicznego. Jest taka przesłanka, która uchyla bezpodstawność tego działania. Mimo że nie mamy zgody, to jednak działamy w obronie „wyższego interesu”.

A więc jeśli ktoś filmuje policjanta, który prawidłowo wykonuje swoje czynności, to narusza jego wizerunek?

Musimy jeszcze odróżnić samo nagrywanie od rozpowszechniania. Mogę nagrywać kogokolwiek chcę, jeżeli nie ingeruję w jego prywatność i nie robię tego wbrew jego wyraźnej woli. Gdybym rozpowszechniał, to powinienem mieć jego zgodę. Jeżeli to jest funkcjonariusz, któremu nie mam nic do zarzucenia i myślimy, że to osoba publiczna i możemy rozpowszechniać jego wizerunek, to niestety jesteśmy w błędzie.

Wizerunek policjanta
Rozpowszechnianie wizerunku funkcjonariusza bez jego zgody może być bezprawne.

Na ile rozdziela się pojęcie wizerunku w kwestii samego wyglądu, a na ile naszego głosu?

Prawnicy dzielą wizerunek na fizyczny i na tzw. głosowy (audialny). Mamy niekiedy do czynienia z wizerunkiem głosowym, przy czym należy się tutaj odwołać do ogólnej definicji wizerunku, czyli jego rozpoznawalności. Nie wszystkie głosy są rozpoznawalne, nie każdy ma głos pani Czubówny, w związku z tym nie zawsze będziemy mieli do czynienia z wizerunkiem głosowym.

Nie zawsze zabiegi anonimizacyjne, czyli zamazanie twarzy czy zakrycie oczu są wystarczające. Możemy kogoś rozpoznać po specyficznym sposobie zachowania, sylwetce czy nawet okolicznościach towarzyszących jakiemuś materiałowi. Sądy przyjmują, że rozpoznawalność nie musi być bezpośrednio wynikająca z wyglądu twarzy.

Znane logotypy w filmach

Co z trzecim czynnikiem, czyli tym, co pojawia się w filmowanej przestrzeni jako logotypy, znaki towarowe marek? Bardzo często w filmach widzimy zaklejone jabłka na komputerach… Dlaczego?

Wiąże się to z tematem ochrony znaków towarowych. Znak towarowy to jest najczęściej logo lub slogan, służące do odróżniania produktów lub usług konkretnego przedsiębiorstwa od drugiego.

Weźmy przykład marki papierosów Marlboro. Nazwa odróżnią ją od innych papierosów. Jeśli pokazuję komuś papierosy tej firmy, od razu wiadomo, że to dobra marka. Temu służy znak towarowy, który zazwyczaj jest chroniony. Dopóki nie używamy go, by promować nasze usługi, korzystając z czyjejś renomy czy też nawet dyskredytować kogoś, pokazując, że nasze jest lepsze, to nie wkraczamy w ochronę znaku towarowego.

A więc możemy wykorzystywać wszystkie symbole do uwiarygodnienia naszych scen i to nie będzie bezprawne, aczkolwiek wiele podmiotów z ostrożności zamazuje te znaki. Pewnie wynika to z tego, że niektóre firmy mają restrykcyjne podejście do ochrony swojej marki i chronią ją, nawet jeśli my nie wkraczamy w podstawową funkcję znaku towarowego.

Jak rozgraniczyć rodzaj produkcji, w których można, a w których lepiej unikać ukazywania logotypów?

Na pewno należy unikać ich we wszelkiego rodzaju reklamach i materiałach, które mają wspierać sprzedaż, budować wizerunek. W szczególności, gdy jesteśmy marką o mniejszej reputacji, bo zawsze może nam być wtedy postawiony zarzut, że żerujemy na czyjejś rozpoznawalności.

Jeżeli chodzi o filmy dokumentalne i wykorzystanie jakiegoś tła, które przez przypadek wpadło w kadr lub też uwiarygodnienia naszej postaci (bo to z czego korzystamy również charakteryzuje bohatera) to użycie konkretnego logo jest dopuszczalne.

Logo w filmie
W ramach relacji z wydarzenia jak najbardziej będzie dopuszczalne wykorzystanie kadru z logo Coca-Coli.

Chciałbym przywołać pewną życiową sytuację. Pracujemy nad filmem dokumentalnym, w 100% non-profit. Dostajemy zgodę od kina na filmowanie tam, ale jak wiemy, jest to miejsce obfitujące w znaki towarowe – co w takiej sytuacji? Musimy je wyblurować w każdym miejscu?

Zadbać o to powinien podmiot rozpowszechniający, czyli w tym przypadku kino. Jednak jeśli nie będzie tego rozpowszechniać w celu sprzedażowym, to wydaje się, że forma dokumentu będzie wystarczająca, by argumentować, że znaki towarowe zostały wykorzystane nie w swojej funkcji, były tylko tłem. Cała otoczka związana z produktami, ze słodyczami, popcornami czy nawet sponsorami sal kinowych dzisiaj jest podstawą. Wyblurowanie tego pozbawia nagranie autentyczności.

Logotypy to jest jedna kwestia. A co w przypadku, kiedy mamy do czynienia ze znanym dziełem sztuki lub jego reprodukcją? Albo z charakterystycznym sprzętem? Jeśli w filmach pojawiają się MacBooki z zaklejonym jabłkiem, to my i tak wiemy, że to jest MacBook. Gdzie tutaj przebiega granica?

MacBook to specyficzna sytuacja, bo jego wygląd zewnętrzny też jest chroniony prawem autorskim. Najczęściej przy tego typu pytaniach myślimy sobie o obrazach, kiedy one znajdują się jako tło. Od jakiegoś czasu w prawie autorskim mamy taki przepis, który pozwala nam włączyć do naszego utworu inne utwory, jeśli robimy to w sposób niezamierzony i nie mają znaczenia dla nas. Oznacza to, że jeśli filmujemy wywiad z kimś i w tle mamy obraz, to on nie ma znaczenia dla nagrania i możemy wykorzystać go jako tło bez uzyskiwania zgody. Potrzebujemy jej, gdybyśmy chcieli zrobić dokument o tym obrazie.

Czy to już nie czasem opary absurdu?

Oceń prawniczym okiem – popadamy w paranoję czy prawo chroni nas przed sytuacjami absurdalnymi, właśnie takimi, gdzie nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć?

Oczywiście prawo ma wzniosłe zadanie, żeby nas chronić, natomiast dotykamy teraz takiego stanu, kiedy coraz częściej zadajemy sobie pytanie, czy coś możemy. Nawet nasza rozmowa tak wygląda, pytasz czy możesz to, czy tamto. Z tyłu głowy mamy tę świadomość, że być może ktoś wystąpi z roszczeniami. Prawo autorskie miało wspierać twórców i owszem, wspiera i chroni, ale niekiedy może zaszkodzić osobom, które robią coś nieświadomie. Europejskie prawo autorskie trochę zaburza granicę pomiędzy uprawnieniami autorów i użytkowników, co pokazuje chociażby copyright trolling, czyli pozywanie ludzi za naruszenia praw autorskich, co do których nie mamy pewności.

Mógłbyś podać jakiś przykład?

Chociażby przykład pani, która robiła zdjęcia Czesławowi Miłoszowi. Zdjęcia te były wykorzystywane przez biblioteki na plakatach wydarzeń. Pracownicy biblioteki myśleli, że znajdując zdjęcie w Internecie, mogą wykorzystać je do promowania spotkania dotyczącego poety. Jak się okazało, pani fotograf specjalnie opublikowała zdjęcia w sieci bez oznaczenia siebie jako autora, a następnie wyszukiwała, gdzie zostały one użyte i pozywała podmioty wykorzystujące. To przykład zjawiska nadużywania praw autorskich.

Coraz częściej pojawiają się modele biznesowe bazujące na tym, że ktoś wypuszcza coś do sieci, nawet na wolnej licencji, potem wolną licencję usuwa i przy pomocy monitoringu sieci odnajduje wszelkie użycia, wysuwając żądania pieniężne. Świadomość prawa autorskiego jest dobra, ale sprzyja też osobom, które chcą na tym zarobić.

Proszę, opowiedz mi jeszcze o muzyce jako tle.

Łatwo się domyślić, że będzie problem z ZAIKS-em, to raz. A dwa, może być problem z serwisami społecznościowymi i ich systemem do wyłapywania tego w tle. Zdarzają się sytuacje, że nagrane na Facebooku live’y są po czasie usuwane, bo gdzieś zagrała w nich znana piosenka, która była tłem i nie była wykorzystana celowo, a algorytm znajduje to jako nadużycie wykorzystane bez licencji.

Jak powinna wyglądać zgoda na wykorzystanie wizerunku?

Chciałbym wrócić jeszcze to tematu wizerunku i tego, jak możemy się zabezpieczyć przed sytuacjami, w których ktoś nagle zwraca się do nas z roszczeniem, że nie zgodził się na rozpowszechnienie wizerunku. Jak powinna wyglądać zgoda, którą ktoś podpisuje?

W pierwszej kolejności powinniśmy właściwie zidentyfikować strony. Pierwszą, czyli udzielającą zgodę, a więc imię i nazwisko, numer PESEL i adres zamieszkania oraz drugą stronę, której zgoda jest udzielana, czyli konkretnemu podmiotowi. Osoba udzielająca zgodę musi mieć pewność, komu ją udziela.

Drugim elementem jest określenie sposobu wykorzystania tego wizerunku – medium i kontekst, bo często ten kontekst jest bardzo istotny.

Po trzecie, czas. Zgoda powinna być udzielona na konkretny czas lub bezterminowo.

Po czwarte, w działaniach komercyjnych, kiedy ponosimy koszty na produkcję jakiegoś materiału, warto się zabezpieczyć na wypadek wycofania zgody. Należy pamiętać, że w naszym systemie prawnym, zgodę na rozpowszechnienie wizerunku można w każdej chwili odwołać. Jeżeli zostaniemy postawieni w sytuacji, że ktoś korzysta z tej możliwości, to my ponosimy koszty. Dlatego w umowach najczęściej wykorzystuje się instrukcję kary umownej za to, że ktoś nie dotrzymał zobowiązania i swoją zgodę wycofał.

Czy rozdzieliłbyś jakoś złożoność takie zgody względem różnych rodzajów produkcji?

Wiadomo, że im bardziej komercyjna produkcja, im większy budżet na nią, tym większa staranność. W sytuacji, gdy chodzi o vlog, to oczywiście ta zgoda nie musi być tak bardzo formalna, ale zawsze trzeba pamiętać, żeby ona precyzyjnie wskazywała komu jest udzielana i na co. Użytkownik musi wiedzieć na co się godzi. To podstawy, które niezależnie od rozmiaru produkcji, powinny być zachowane.

W tym temacie warto doprecyzować jeszcze jedną kwestię. Są sytuacje, kiedy filmujemy osoby niepełnoletnie i wtedy wiadomo, że zgodę wyraża rodzic. Na co powinniśmy zwrócić tu uwagę?

Nie mam tu większych obostrzeń. Zgodę formułuje się w ten sam sposób, z tym, że wyraża ją rodzic, jeśli oczywiście to on jest opiekunem prawnym. Można sobie wyobrazić sytuację, gdy mamy takie wykorzystywanie wizerunku dziecka nadzwyczajne, w niesprzyjających kontekstach, wtedy powinno uzyskać się zgodę sądu rodzinnego.

Podsumowując, czy twoim zdaniem są konkretne rodzaje produkcji filmowych, które w mniejszym lub większym stopniu dotyczą tych wszystkich obostrzeń, o których tu dzisiaj rozmawiamy?

Prawo nie wskazuje na konkretne typy. To wynika z praktyki. Wiadomo, że im bardziej komercyjny cel, tym większa ostrożność. Nie jest tak, co ludziom często się błędnie wydaje, że jeśli produkcja nie jest komercyjna, to wolno wszystko. Zasady obejmują wszystkie działalności.

Wracając do wizerunku, wspominałem o dwóch możliwościach wyłączenia konieczności uzyskana zgody. Warto pamiętać, że to nie wynika z przepisu, ale w praktyce wygląda tak, że te wyłączenia działają w działalności niekomercyjnej, rozumianej jako reporterska czy informowanie społeczeństwa o czymś.

W celach komercyjnych nie można odwołać się na wykorzystanie wizerunku polityka utrwalonego na konferencji prasowej jako zdjęcie na okładce książki. W tym kontekście jest różnica między komercyjną a niekomercyjną produkcją.

Polecasz jakąś książkę jako źródło wiedzy o prawie autorskim?

Tak, jest w Polsce taka książka pt. „Prawo dla filmowców” autorstwa Igi Bałos. To prawniczka zajmująca się właśnie obsługą prawną produkcji filmowej. Książkę tę wyróżnia przystępność napisania. Nie jest to podręcznik prawa, na którym usypiamy, ale zbiór odpowiedzi na istotne pytania.

Dodatkowa pomoc

W sprawie indywidualnej pomocy, jestem do twojej dyspozycji pod adresem wojciech.wawrzak@prakreacja.pl.

Polecam również kontynuację tego materiału: Umowy i prawa autorskie w branży kreatywnej.

Bonus: mini kurs mailowy

Dodatkiem do tego artykułu jest mini kurs mailowy poświęcony umowom prawnoautorskim.

Dodatek dostępny jest dla subskrybentów newslettera.

Prakreacja.pl

Niestety, ale wybrałeś/aś brak obsługi systemu komentarzy Disqus w menu cookies. Zmień to ustawienie, żeby zobaczyć w tym miejscu komentarze.