Przypowieść o prawniku, który uwierzył w marzenia

Dzisiejszy wpis będzie zupełnie inny niż wszystkie dotychczasowe. Dla wielu być może wręcz zaskakujący. Dzisiaj nie będę bowiem pisał o prawie. Sza, cicho sza, ani słowa. Pisał będę natomiast o uczuciach, emocjach i marzeniach. Bo prawnik – wbrew powszechnym przekonaniom – uczucia i emocje również posiada. Niech będzie to więc swoisty manifest prawniczej emocjonalności.

X-Factor dobry również dla prawnika

Oglądałem dzisiaj finał programu X-Factor. Robiłem to po raz czwarty z rzędu, bo jestem fanem tego formatu od pierwszej edycji. I choć w tej edycji zwycięzca nie był mi tak bliski jak Gienek Loska, czy Dawid Podsiadło, to jednak znów finałowy odcinek przeżywałem bardzo mocno. Wszystko dlatego, że uwielbiam przyglądać się ludziom szczęśliwym, którzy spełniają swoje marzenia. Do tego dochodzi jeszcze moja pasja do muzyki i młodzieńcze pragnienie bycia gwiazdą sceny. To wszystko powoduje, że gdy przyglądam się finalistom programu, wzruszam się i cieszę ich radością. Z ekranu emanuje poczucie satysfakcji, spełnienia, a atmosfera euforycznego uniesienia udziela mi się i uderza do głowy.

Marzę, więc jestem

Marzenia. Słowo klucz, które stanowi dla mnie esencję programu X-Factor. I słowo klucz, które stanowi esencję człowieczeństwa w ogóle. Przynajmniej dla mnie. Marzenia są tym, co napędza do działania, pozwala wznosić się na wyżyny i podnosić po bolesnych upadkach. Marzenia dodają otuchy, przyprawiają o uśmiech i przyspieszone bicie serca w ważnych chwilach na drodze do ich realizacji. Marzenia są po to, by je posiadać, pieścić, pielęgnować, smakować ich spełnienia i… marzyć od nowa! Bo przestać marzyć, to przestać żyć.

O czym marzy prawnik, o czym marzę ja? O sukcesie zawodowym, zadowolonych klientach, wygranych sprawach, eleganckiej kancelarii, godziwych zarobkach, prestiżu? Tak, są to pewne cele, do których dążę w codziennej pracy. To jednak tylko cele, niekoniecznie marzenia. Marzenie – jako najwyższą formę celu – mam jedno i jest ono bardziej uniwersalne, niezwiązane bezpośrednio z branżą prawniczą. Tym marzeniem jest spełnienie. Spełnienie życiowe i zawodowe.

Czym jest spełnienie?

Spełnienie to zależy od przyjemności i satysfakcji. Z tego, czym na co dzień się zajmuję. Dlatego założyłem ten blog. By zapewnić sobie możliwość czerpania jak najwięcej przyjemności z wykonywania zawodu prawnika. By otaczać się ludźmi kreatywnymi, dla których nie tylko będę mógł świadczyć usługi, ale którzy przede wszystkim będą moim źródłem inspiracji. Stąd moje zainteresowanie szeroko pojętym prawem własności intelektualnej, które przecież dotyczy w sposób bezpośredni twórców. Jestem cywilistą, obracam się w obrębie całej dziedziny i lubię to, co robię. Największą satysfakcję czerpię jednak z pracy z kreatywnymi duszami.

Zawsze ciągnęło mnie do kultury. Od dzieciństwa angażowałem się w liczne projekty w tym zakresie. Pamiętam szkolne przedstawienia, gazetki, sekcję werblistów, audycje radiowe. Potem już bardziej poważne portale internetowe, regionalne gazety, ogólnopolskie magazyny. Moje serce zawsze biło w nieco artystycznym rytmie. Górę wzięło jednak uporządkowanie, zamiłowanie do stabilizacji, bezpieczeństwa i pewności. Zająłem się prawem. Nie żałuję. Tym bardziej od momentu, gdy związałem swoją prawniczą drogę z prawem własności intelektualnej. Wtedy po raz pierwszy uwierzyłem, że nie będę musiał wybierać. Że będę mógł zajmować się prawem i być jednocześnie blisko kultury. Uwierzyłem w marzenia.

Jestem tu dla Ciebie, a Ty możesz być dla mnie

Jestem młodym prawnikiem, na samym początku swojej drogi. Mam chwile słabości, jak każdy. Nie obawiam się ich jednak. Pojawiające się wątpliwości traktuję jako kolejne drogowskazy. Wsłuchuję się w swoje potrzeby. Potrzebuję tego, co robię. Potrzebuję uporządkowania i spontaniczności jednocześnie. Stabilizacji i odrobiny szaleństwa. Często słyszę powtarzany stereotyp, że prawnicy to nudziarze. Tak, jestem nudziarzem. Sztywniakiem zresztą też. Ale dzięki prawu własności intelektualnej jestem w stanie liznąć choć trochę świata, do którego mam jakąś wrodzoną słabość i ciągotę. Tak oto sobie żyję. Ja, prawnik, który uwierzył w marzenia.

Jeśli lubisz marzycieli, napisz do mnie, zadaj pytanie, pokaż znajomym tego bloga, puść go w eter, zasubskrybuj newsletter, opowiedz mi o swoich wszystkich prawnych problemach i wątpliwościach, a w końcu po prostu zainspiruj swoją opowieścią. Jestem tutaj. Żywy człowiek, żywy prawnik, który uwielbia, gdy dzieją się wokół niego fajne rzeczy. Czekam na Ciebie. Bądź moim Factorem X. To będzie moje prywatne zwycięstwo.

Poznaj mój #lawstyle jeszcze lepiej:

Niestety, ale wybrałeś/aś brak obsługi systemu komentarzy Disqus w menu cookies. Zmień to ustawienie, żeby zobaczyć w tym miejscu komentarze.