Freelancer na urlopie – jak odpocząć i nie zwariować?

Urlop dla osób pracujących na własny rachunek może być powodem do stresu. Brzmi absurdalnie? Jeśli weźmiesz pod uwagę cechy charakterystyczne dla tej grupy osób, absurd znika.

Osoby pracujące na własny rachunek to…

osoby wyjątkowe. Sam pracuję na własny rachunek, więc wiem, co mówię. <puszcza oko>

Gdy przyglądam się freelancerom i przedsiębiorcom, dostrzegam następujące cechy, które wyróżniają ich (nas) spośród reszty:

  • ambicja,
  • perfekcjonizm,
  • samodzielność,
  • niezależność,
  • chęć kontroli i panowania nad wszystkim, co dookoła.

To wspaniałe cechy, które niejednokrotnie decydują o sukcesie. Jednocześnie, mogą stać się przekleństwem. Wtedy, gdy wymkną się spod kontroli.

Wymienione cechy wpływają również na to, że urlop freelancera / przedsiębiorcy może stać się dla niego powodem do stresu.

Ja piszę ten tekst, siedząc przed domkiem w lesie nad polskim morzem. W tej chwili jestem spokojny i odprężony. Ale wyjazd, choć upragniony i wyczekiwany, narobił mi trochę zamętu w głowie. Opowiem ci o swoich wątpliwościach i o tym, jak sobie z nimi poradziłem.

Dlaczego urlop może być stresujący?

Stres związany z urlopem może dotyczyć wielu aspektów codziennej aktywności. Ja dostrzegam trzy sfery, na które urlop ma największy wpływ:

  • pieniądze,
  • klienci,
  • komunikacja.

Każdej z wymienionych sfer poświęcę kilka słów, opierając się na swoich spostrzeżeniach i przykładach z trwającego właśnie urlopu.

#1: Pieniądze

Nie pracuję, czyli nie zarabiam.

To chyba podstawowa bolączka, która może podkopywać wizję udanego urlopu. Szczególnie tego dłuższego. I szczególnie w przypadku osób, które nie należą do oszczędnych.

Praca na własny rachunek to nie etat. Tutaj za czas urlopu nie przysługuje wynagrodzenie. A skoro idea urlopu polega na wyłączeniu się od pracy, mamy do czynienia z pustym przebiegiem.

Jak sobie z tym poradzić? Opcji jest kilka:

  • odpowiednio większy zarobek wcześniej,
  • praca w trakcie urlopu,
  • zlecenie współpracownikom / podwykonawcom określonych prac na czas urlopu,
  • pasywny dochód.

Wiadomo, że opcje numer dwa i trzy kłócą się z założeniami idealnego urlopu. Urlop jest po to, by odpoczywać, a nie pracować. I nawet jeśli jakieś zadania zlecimy innym, to w dalszym ciągu będziemy musieli przynajmniej ich pracę nadzorować, koordynować.

Mnie najbardziej podoba się opcja numer cztery – pasywny dochód. Czyli sytuacja, w której stworzone wcześniej produkty zarabiają dla nas dzięki automatyzacji sprzedaży.

Sam stawiam teraz swoje pierwsze kroki w tej sferze, zarabiam w ten sposób pierwsze pieniądze, ale myślę, że dopiero w przyszłym roku będę w stanie skorzystać wyłącznie z pasywnego dochodu na czas wakacji.

W tym roku skupiłem się na opcji numer jeden. Poniżej krótka historia moich finansowych przygotowań do urlopu.

Należę do osób oszczędnych. Oszczędności sprawiają, że urlop nie stanowi dla mnie większego problemu. Jestem sobie w stanie pozwolić nie pracować przez jakiś czas i będę miał z czego żyć.

Założyłem sobie jednak pewien próg dochodu, poniżej którego nie chciałbym w ciągu miesiąca zejść. To kwestia wyznaczania sobie celów. Palce macza w tym również ambicja.

Dlatego wizja urlopu była dla mnie jednocześnie wizją niezrealizowanego celu. No bo skoro w miesiąc zarabiam średnio tyle i tyle, to naturalne, że w dwa tygodnie zarobię mniej.

Dlatego też, mając w głowie ewentualny urlop w drugiej połowie sierpnia, pomyślałem, że fajnie byłoby w pierwsze dwa tygodnie wypracować założone minimum. Nie musi być to miesiąc wzrostu w stosunku do poprzedniego miesiąca, ale niech będzie to solidna podstawa.

Ponieważ myślenie ma moc sprawczą, a aktywne działanie tę moc potęguje, założony cel zrealizowałem. Ba, udało mi się nawet przebić założenia.

Jak to się stało? Jeszcze w końcówce lipca przyjąłem kilka dużych zleceń, które udało mi się z powodzeniem w pierwszych dwóch tygodniach sierpnia zrealizować. Możesz powiedzieć, że to przypadek, że akurat w tym czasie wpadły mi te zlecenia, ale ja śmiem twierdzić, że to moc kształtowania rzeczywistości własnymi myślami.

Czytałeś książkę „Sekret”? Dostałem ją kiedyś od przyjaciółki. Brzmi sekciarsko, ale jest w niej kilka prawd, które warto przyswoić. Dla mnie najważniejsza jest taka, że świat wygląda tak, jak sobie go wymyślimy. Nasze myśli mają moc sprawczą.

Gdyby ktoś dawniej powiedział mi, że będę powtarzał takie złote myśli, wyśmiałbym go. Dzisiaj szczerze w nie wierzę. Kancelaria praKreacja.legal jest potwierdzeniem siły sprawczej pozytywnego myślenia.

#2: Klienci

Klientów można podzielić na trzy grupy:

  • z przeszłości,
  • aktualnych,
  • przyszłych.

Klienci z przeszłości to ci, którzy przynajmniej raz skorzystali z twoich usług. Czy generują oni jakiś stres związany z urlopem? Mogą generować.

Klient z przeszłości wraca do mnie, zadowolony z szybkości obsługi i sprawnej komunikacji. Wysyła wiadomość e-mail, a w odpowiedzi auto-responder informuje go, że wracam za dwa tygodnie. Przyzwyczajony, że jestem w stanie rozwiązać jego problem w kilka dni roboczych, zniechęca się i szuka kogoś innego na moje miejsce.

Jak zminimalizować ryzyko takiej sytuacji? Przede wszystkim, nieustannie pracować nad własną marką. Tak, by dodatkowego znaczenia nabrało powiedzenie „jeśli kocha, to poczeka”. Są oczywiście sytuacje bardzo nagłe, gdy czas gra pierwsze skrzypce i nawet najsilniejsza marka nie zatrzyma klienta, ale jednak sporo spraw może poczekać.

Ja podczas urlopu przyjąłem już kilka zleceń na pierwszą połowę września. Zapytałem, czy klient może poczekać, a po otrzymaniu odpowiedzi twierdzącej, umówiłem się na kontakt po powrocie z urlopu.

Udało mi się to dzięki rezygnacji z autorespondera. Przyjąłem zasadę, że mimo urlopu, odpowiadam na maile. Nie jest to dla mnie żaden problem, a wręcz przeciwnie – przyjemność. Po prostu lubię szybko odpowiadać na wiadomości

Klienci aktualni to ci, których sprawy są w toku, bądź ci, którzy korzystali z twoich usług dosłownie przed chwilą. Stres jest tutaj oczywisty – nie wyjeżdża się na urlop, pozostawiając klientów aktualnych na lodzie.

Ze względu na to, że na pierwsze dwa tygodnie sierpnia miałem zaplanowane dużo pracy, obawiałem się, czy ze wszystkim zdążę.

Obawiałem się również tego, że jeśli nawet zdążę, to co zrobię, gdy klient będzie oczekiwał jakiś poprawek, modyfikacji. Pracuję bowiem w takim modelu, że przesyłam klientowi projekt przygotowanych dla niego dokumentów – np. umowy, regulaminu – a następnie ten projekt razem konsultujemy, wprowadzając ewentualne dalsze poprawki.

Jak z tego wybrnąłem? Dopracowałem projekty dokumentów tak perfekcyjnie, by ograniczyć do minimum ewentualne modyfikacje. W efekcie, podczas pierwszych dni urlopu musiałem nanieść tylko kosmetyczne poprawki i wymienić kilka maili. Zajęło mi to łącznie nie więcej niż dwie godziny, więc wszystko poszło tak jak trzeba.

Oczywiście, stanem idealnym jest nie musieć w ogóle zaglądać do pracy w czasie urlopu, ale mimo wcześniejszych planów, mój wyjazd został ostatecznie potwierdzony dopiero na kilka dni naprzód, więc i tak jestem zadowolony, że wszystko ułożyło się w opisany sposób.

Klienci przyszli to ci, którzy dopiero skorzystają z twoich usług. Tutaj sytuacja jest podobna jak w przypadku klientów z przeszłości – jeśli będą musieli poczekać na twoją usługę dłużej niż planowali, prawdopodobnie zrezygnują.

Z tym, że prawdopodobieństwo rezygnacji jest jeszcze większe niż w przypadku klientów z przeszłości. Dlatego, że nigdy wcześniej z tobą nie pracowali, więc nie mają w pamięci jakości twojej pracy.

Z tym problemem rozprawiłem się dokładnie tak samo, jak w przypadku klientów z przeszłości. Auto-responder wyłączony, odpowiedzi na maile na bieżąco. To działa, praca na wrzesień już czeka.

#3: Komunikacja

Pod pojęciem komunikacji rozumiem wszelkie kanały, za pośrednictwem których kontaktujesz się ze swoimi klientami, fanami, odbiorcami, znajomymi, przyjaciółmi – po prostu ze światem. Są to najczęściej:

  • e-mail,
  • portale społecznościowe,
  • blog.

Potencjalny stres związany z urlopem polega w tym przypadku na obawie przed brakiem komunikacji. Odłączeniem od sieci. Jednym na takim odłączeniu może zależeć, dla drugich może być to wizja wręcz paraliżująca.

Fajne jest jednak to, że zarówno jedni i drudzy mają możliwość swobodnego wyboru. Nie chcesz internetu? Przełączasz smartfon w tryb samolotowy. Chcesz internetu? Masz mnóstwo ofert internetu mobilnego i w telefonie.

Przyjrzyjmy się jeszcze poszczególnym kanałom komunikacji, które wymieniłem powyżej.

W przypadku maili możesz olać sprawę całkowicie, uruchomić auto-responder albo odpowiadać samodzielnie w czasie urlopu.

Moje podejście do odpowiadania na maile w trakcie urlopu przedstawiłem, pisząc o klientach. Powtórzę krótko, że na maile zawsze odpowiadam na bieżąco, bo to jeden z moich priorytetów.

Portale społecznościowe to doskonały pożeracz czasu nie tylko podczas urlopu. Ile razy prokrastynowałeś, przewijając strumień aktualności bez większego celu? No właśnie. Czy to jednak oznacza, że lepiej wyłączyć media społecznościowe na czas wakacji?

Mnie ciężko wyobrazić sobie urlop bez mediów społecznościowych. Nawet nie dlatego, że znaczna część moich klientów aktywnie z nich korzysta, ale dlatego, że to dla mnie forma rozrywki.

Na Twitterze lubię ćwierkać i wchodzić w interakcję z innymi (choć ostatnio nie robię tego jakoś bardzo aktywnie). Facebook służy mi do wyłapywania ciekawych treści z blogów oraz „bycia na bieżąco”. Sprawia mi również przyjemność wrzucanie własnych zdjęć i komentowanie treści dodawanych przez znajomych.

Skoro media społecznościowe to dla mnie przyjemność, nie widzę powodu, dla którego miałbym odcinać się od nich podczas urlopu. Wręcz przeciwnie, w końcu mam czas pobuszować po sieci bez ograniczeń związanych z innymi ważnymi zajęciami.

Prowadzisz bloga? Jeśli jesteś w to wkręcony na maksa, doskonale wiesz, że to niemożliwe tak po prostu zostawić go na tydzień, czy dwa.

Nie chodzi nawet o pisanie tekstów, ale o całą otoczkę z blogiem związaną, czyli pomysły na nowe posty, aktywność w mediach społecznościowych, odpowiedzi na komentarze, nowe koncepcje na rozwój bloga, inspiracje itd.

Dla mnie blog jest bardzo ważny. Nie przesadzę, jeśli powiem, że żyję nim. Poświęcam mu mnóstwo mojej energii. Nawet jeśli nie robię nic „wymiernego”, to mam go w głowie. Obmyślam nowe wpisy, dopieszczam pomysły, snuję scenariusze rozwoju.

Nie wyobrażam sobie urlopu bez bloga. Szczególnie, gdy urlop trwa dłużej niż tydzień. Najlepszym przykładem jest to, co robię teraz – piszę ten tekst. To już kolejny dzień, gdy znajduję trochę czasu, siadam przed domkiem i piszę. Bo lubię. Bo to dla mnie frajda. Bo to mnie rozwija i bawi jednocześnie.

Mój blog, mój świat.

Więc jak odpocząć i nie zwariować?

Wszystko, co napisałem powyżej można sprowadzić do dwóch prostych wniosków:

  • dobry urlop to taki, który spędzasz w zgodzie ze sobą i swoimi potrzebami,
  • dobry urlop to taki, do którego dobrze się przygotowałeś.

Zapytasz, w jaki sposób możesz dobrze przygotować się do urlopu? Tutaj odpowiedź też jest prosta. Wystarczy, że odpowiednio wcześniej zidentyfikujesz wszystkie swoje stresy i wątpliwości związane z urlopem, a następnie podejmiesz odpowiednie działania, by je wyeliminować lub chociaż ograniczyć.

Ja opowiedziałem ci dzisiaj o swoich stresach i wątpliwościach. Być może to pomoże ci postawić prawidłową diagnozę i wdrożyć skuteczne leczenie w twoim przypadku. Jeśli tak się stanie, będzie mi bardzo miło, gdy opowiesz o tym w komentarzu.

Komentarze czekają również na twoje przemyślenia związane z urlopem. Jeśli pracujesz na własny rachunek, daj znać, jak organizujesz swój urlop, by był dla ciebie satysfakcjonujący.

To blog prawniczy. Od czasu do czasu publikuję tu jednak również wpisy w innej konwencji. Więcej takich znajdziesz tutaj:

Niestety, ale wybrałeś/aś brak obsługi systemu komentarzy Disqus w menu cookies. Zmień to ustawienie, żeby zobaczyć w tym miejscu komentarze.