Czy Jerzy Urban obraził uczucia religijne, zakazując Chrystusa?

Jerzy Urban znany jest ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi i zachowań. Tygodnik „Nie” i blog jego redaktora naczelnego to miejsca o nadzwyczaj silnym potencjale znieważającym. Co poniektórzy mogą poczuć się znieważeni już nawet przez sam wygląda pana Jerzego, ale to już zupełnie inna bajka. Tym razem, Urban postawiony został przed sądem za obrazę uczuć religijnych poprzez publikację karykatury Jezusa Chrystusa wpisanego w znak drogowy. To idealna okazja, by przyjrzeć się bliżej przestępstwu z art. 196 Kodeksu karnego i ocenić jego obecność w polskim systemie prawnym.

Obraza uczuć religijnych, czyli co właściwie?

Przepis art. 196 Kodeksu karnego przewiduje, co następuje:

kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Zgodnie z brzmieniem przepisu, do obrazy uczuć religijnych może dojść wyłącznie poprzez znieważanie:

  • przedmiotu czci religijnej (również Boga i innych postaci stanowiących obiekt kultu)
  • lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych

Do znieważenia dojść może za pomocą najróżniejszych środków wyrazu – ustnie, za pomocą pisma, obrazu, czy nawet samego tylko gestu.

Prakreacja.pl

Przestępstwo opisane w art. 196 może być popełnione wyłącznie umyślnie. Przy czym – zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego – możemy mieć w tym przypadku do czynienia zarówno z zamiarem bezpośrednim (sprawca chce obrazić uczucia religijne innych osób), jak i zamiarem ewentualnym (sprawca wprawdzie nie dąży do obrażenia uczuć religijnych innych osób, ale bierze pod uwagę i godzi się z taką możliwością).

W języku prawniczym, mówi się, że obraza uczuć religijnych jest przestępstwem skutkowym. Oznacza to, że konkretne osoby muszą poczuć się dotknięte określonym działaniem. Nie chodzi o potencjalną możliwość obrazy uczuć religijnych, ale o faktyczne wywołanie u konkretnych osób negatywnych przeżyć.

Gdzie jest granica?

To, co w przypadku komentowanego przestępstwa wywołuje największe wątpliwości, to odróżnienie działań obrażających uczucia religijne od korzystania z wolności słowa, dozwolonej krytyki, swobody artystycznej. Samo wyrażanie negatywnych opinii co do zasad wiary, dogmatów, przekonań, tradycji i innych elementów religijnych nie jest zakazane. Zakazane są tylko takie działania, które przekraczają pewną granicę – oparte są na elementach obelżywych, poniżających, sprawiających przykrość innym.

Prakreacja.pl

Ocena, czy w danym przypadku zachowanie sprawcy wykazuje znamiona przestępstwa należy każdorazowo do sądu, który powinien dokonać oceny z uwzględnieniem obowiązujących, społecznie aprobowanych norm kulturowych i obyczajowych. Sąd powinien brać pod uwagę przeciętną wrażliwość osoby wierzącej. Ocena nie może być przeprowadzona w oparciu o wzorzec zagorzałej dewotki, podobnie jak nie może opierać się na emocjonalności Kowalskiego, który w kościele gości dwa razy w roku przy okazji Bożego Narodzenia i Wielkanocy.

Jak ma się do tego karykatura Chrystusa?

Karykatura opublikowana na łamach tygodnika "Nie"
Karykatura opublikowana na łamach tygodnika „Nie”

 Zastanawiając się, czy opublikowanie karykatury  w tygodniku „Nie” wypełnia znamiona przestępstwa z art. 196 kodeksu karnego, odpowiedzieć należy na pytanie, czy takowe ukazanie Jezusa Chrystusa (obiektu kultu religijnego) obraża uczucia religijne przeciętnej osoby wierzącej.

W moim przekonaniu, Jerzy Urban obraził uczucia religijne osób wierzących. Ukazanie Jezusa Chrystusa ze zdziwioną miną i wpisanego w znak zakazu nie mieści się w ramach wolności słowa, dozwolonej krytyki, ani swobody artystycznej, ponieważ ma charakter jawnie prześmiewczy i w sposób rażący odbiega od tradycyjnych ukazań Chrystusa w religii chrześcijańskiej.

Usprawiedliwienia dla karykatury nie można szukać w negatywnym stosunku Urbana do religii. Przekonania takie wolno panu Jerzemu mieć, ale powinien on wyrażać je w sposób nie naruszający prawa do przekonań innych osób. W mojej ocenie, redaktor naczelny tygodnika „Nie” po raz kolejny przekroczył granicę przyzwoitości w przekazie publicznym.

Państwo i religia = temat trudny

Obecność w kodeksie karnym przestępstwa obrazy uczuć religijnych jest kwestią bardzo kontrowersyjną i wpisującą się w szerszy problem świeckości państwa. Obecne są w Polsce liczne obozy, które uważają, że państwo nie powinno mieszać się do sfery religijnej i brać w obronę jakichkolwiek grup wyznaniowych. Dyskusje na temat zasadności obecności w kodeksie art. 196 były w przeszłości bardzo głośne i trwają po dzień dzisiejszy. Przykładem niech będzie skarga konstytucja wniesiona przez Dodę dotycząca niekonstytucyjności tegoż przepisu, które to stanowisko popiera Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Nadmierna wolność zabija

W moim przekonaniu, art. 196 kodeksu karnego jest potrzebny. I nie chodzi tutaj o to, by państwo wtrącało się, czy nie wtrącało do życia religijnego. Przepis ten to po prostu jeden z sygnałów, że nie wszystko dzisiaj wolno. Sygnały takie są bardzo potrzebne, ponieważ społeczeństwo coraz częściej błędnie utożsamia wolność z brakiem jakichkolwiek granic. To błąd. Granice są potrzebne. Silne, jednoznaczne i nie do przekroczenia. W przeciwnym wypadku pójdziemy w bardzo złą stronę. Wolność absolutna oznacza brak jakichkolwiek wartości. A brak wartości oznacza upadek, degenerację, zniewolenie. Tym, którzy pukają się w czoło, polecam Tango Mrożka. Wiedział facet, o czym pisze. Uczmy się od najlepszych. Niekoniecznie od pana Urbana.

Przeczytaj również:

Wykorzystane w nagłówku zdjęcie pochodzi z serwisu YouTube i jest klatką z nagrania wideo udostępnionego przez Jerzego Urbana na jego blogu.

Niestety, ale wybrałeś/aś brak obsługi systemu komentarzy Disqus w menu cookies. Zmień to ustawienie, żeby zobaczyć w tym miejscu komentarze.